Bardzo, ale to bardzo nie lubię przekraczać naszej zachodniej granicy państwa i pozostawać w krainie znanej mi, jako NRD. Może to z czasów dzieciństwa… choć do końca nie potrafię tego uargumentować. Tak, jak nie potrafię zrozumieć, dlaczego na widok MO mój kuzyn dostawał panicznego strachu, a ja potrafiłam spaść z roweru rozbijając sobie kolano.
Podobnie jest z tą niemiecką granicą, choć to na czeskiej zazwyczaj mam kłopoty, bo albo chcą mnie aresztować, albo nie wpuścić do Polski, albo mandat… nie lubią tam wariatów, albo może nie doceniają…?
Ostatnio przecież z wycieczki po urokliwych obszarach rolnych przywiozłam mandat za przekroczenie prędkości. Tym razem jechałam zgodnie z przepisami – 50 km na godzinę, bo wioska łączyła się z wioską. Oj, jak serce bolało… A potem 50 lub w krótkich porywach do 80 kilometrów na godzinę, bo akurat przycinali drzewa rosnące wzdłuż drogi. A ja myślałam, że zawału dostanę widząc, jak pokonuję drogę przecinającą pole rzepaku z prędkością 50 km na godzinę. Ja i wszyscy mieszkańcy tego kraju, bo Polacy usiłowali zawsze być na początku peletonu. No i dojechałam do miasteczka.
Skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną. Stanęłam, korzystając z przerwy na prześledzenie drogi na nawigacji, na wiadomości z WordPress, na SMSy, na telefony. Czerwone nadal. I nagle słyszę- stojąc na środku skrzyżowania – że ktoś puka do mojego okienka. Otwieram, a tam kierowca z auta stojącego za mną uprzejmie mnie poprosił, bym podjechała ciut bliżej świateł, bo inaczej ani ja, ani on, ani inni szybko możemy tego skrzyżowania nie opuścić.
Zaświeciło się zielone, a mi się nogi na pedałach ze wstydu poplątały…
DO MORE THINGS THAT MAKE YOU FORGET TO CHECK YOUR PHONE.
No tak, dobrze że to nie był policjant, bo byś dostała mandat za korzystanie z telefonu. Nie wiem czy to by się kwalifikowało na pisanie w czasie jazdy, skoro stałaś na światłach, ale wiesz… trzeba uważać:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mhh… Chyba nie mam jakiś nielubianych terenów. Akurat byłe NRD kojarzy mi się dobrze, bo z ludźmi:-) Wspaniałymi. W pracy mam wielu Ossi mieszkających w Badenii… I ciągle nie mogę zapomnieć naszych Turyngijczyków, których spotkaliśmy na Kubie i z którymi spijaliśmy rum.
Co do mandatów, odradzam ich zdobywanie w Szwajcarii – baaardzo drogie:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Teraz będzie lepiej bo bloxy zlikwidowano. Moje wszystkie, ale o mnie nie wszystkie. Przykład: http://zbiit.blox.pl/html/
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Rzeczywiście! Ale dziwne..
PolubieniePolubienie
Ja wjezdzam od ich drugiej strony NRF i bardzo, ale to bardzo lubie ich autostrady 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, tam rozwiązania są świetne.
PolubieniePolubienie
W moim miasteczku w centrum Polski też jest takie światło. Najbardziej mnie wkurza gdy spieszę się do pracy a ktoś przede mną nie podjechał o kilka centymetrów i stoimy kilka zmian.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wcale Ci się nie dziwię! Ja sobie nie zdawałam z tego sprawy, a światła było tylko nad jezdnią i kiedy pojechałam bliżej, musiałam się wychylić, żeby je obserwować.
Ale wstyd mi było strasznie!
PolubieniePolubienie
Na mnie widok milicji też działał deprymująco, i to jeszcze zanim któregoś roku, w latach osiemdziesiątych, na środku miasta wojewódzkiego rozebrali mnie do koszulki i gaci, a potem w takim odzieniu kazali spieprzać do domu (czytaj: internatu). Z przekraczaniem granic nie mam specjalnie problemów, z niemiecką szczególnie. Trochę się jednak niepokoję na lotniskowej granicy amerykańskiej. Kiedy immigrejszyn zaczyna to swoje indagowanie zawsze się czuję jak nielegalny. Nie wiem czemu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba